INSTYTUT ROLNICTWA I OGRODNICTWA

Uniwersytet w Siedlcach

Życie Siedleckie 09.08.2022

 

176896

Rozmowa o naturalnych sposobach nawożenia roślin w ogrodzie i kształceniu przyszłych specjalistów rolnictwa i ogrodnictwa z dr. hab. inż. Robertem Rosą prof. uczelni z Instytutu Rolnictwa i Ogrodnictwa na Wydziale Agrobioinżynierii i Nauk o Zwierzętach.

Panie profesorze, w tym roku warunki pogodowe są dużym wyzwaniem dla naszego „domowego” warzywnika. Najpierw dość chłodny okres wiosenny, przymrozki, potem fala upałów i susza. Czy możemy zastosować jakieś naturalne metody, aby wzmocnić rośliny w ogrodzie, czy zostaje nam samo podlewanie? 

Niestety, powinniśmy się przyzwyczaić do trudnych warunków w naszych ogrodach i warzywnikach. Wszelkie dane wskazują, że jeśli chodzi o anomalie pogodowe będzie niestety tylko gorzej. O prawidłowy wzrost i dobrą kondycję roślin powinniśmy zadbać jeszcze przed ich posianiem lub posadzeniem w ogrodzie. Mam tu na myśli odpowiednie przygotowanie stanowiska uprawy poprzez stosowanie m.in. nawożenia organicznego. Materia organiczna wprowadzona do gleby z nawozami naturalnymi lub organicznymi poprawia strukturę gleby i zwiększa jej zdolność do zatrzymywania wody, sprzyja także rozwojowi pożytecznych mikroorganizmów glebowych. Warto uprawiać międzyplony, aby przez większą część roku gleba była pokryta roślinnością. Zapobiega to jej erozji i nadmiernemu przesuszeniu. Przed utratą wilgoci z gleby zabezpiecza w pewnym stopniu jej ściółkowanie materiałami syntetycznymi lub naturalnymi. Na glebach lekkich, o małej pojemności wodnej dobrym rozwiązaniem mogą być tzw. suberabsorbenty, czyli hydrożele polimerowe, dostępne w postaci proszku lub granulek, które w odpowiedniej ilości należy wymieszać z glebą. Są one nieaktywne chemicznie i swoje właściwości zachowują w glebie przez kilka lat. W trakcie opadów lub podlewania chłoną one wodę, z której później korzystają rośliny. Woda zżelowana przez superabsorbent nie przemieszcza się w głąb gleby i może być wykorzystana w ok. 95% przez system korzeniowy roślin. Inną czynnością jest racjonalne podlewanie roślin w ich pierwszych fazach rozwojowych. Rośliny powinno się podlewać tylko wtedy, gdy jest to konieczne. W ten sposób nie przyzwyczaimy ich do „dostatku” wody. Zbyt obfite podlewanie powoduje, że rośliny wytwarzają słaby, płytko sięgający system korzeniowy, ponieważ nie muszą „szukać” wody, ponadto mało oszczędnie gospodarują wodą i w konsekwencji podczas suszy radzą sobie znacznie gorzej. Latem może być konieczne interwencyjne działanie w warunkach stresowych dla roślin, aby, jak to pani nazwała, wzmocnić nasze uprawy. Na rynku dostępnych jest szereg preparatów noszących nazwę biostymulatorów, o różnym składzie, które przyczyniają się m.in. do zwiększenia odporności roślin na suszę, niskie lub zbyt wysokie temperatury. Warto sięgnąć po biostymulatory zawierające aminokwasy. Najbardziej efektywnym sposobem ich dostarczenia roślinom jest aplikacja dolistna, którą proponuję rozpocząć już wiosną na młode rośliny. Czasami konieczne jest zasilenie upraw nawozami dolistnymi. Rośliny składniki pokarmowe pobierają w postaci roztworu, więc przy braku wody dostępnej dla systemu korzeniowego, nie są one odżywiane. Najlepiej wybrać więc preparat, który w swoim składzie zawiera aminokwasy i składniki mineralne i zastosować go zgodnie z instrukcją podaną na etykiecie.

Coraz więcej osób w trosce o środowisko szuka „naturalnych” sposobów nawożenia, a podkreślmy też, że wprowadzana sukcesywnie przez Komisję Europejską Polityka Europejskiego Zielonego Ładu również wymusza zmiany. Czy takie naturalne rozwiązania są możliwe? 

Naturalne rozwiązania są nie tylko możliwe, ale wręcz konieczne. Stosowanie nawozów naturalnych czy organicznych powinno być stałą praktyką w uprawie roślin. Trzymając się nomenklatury nawozami naturalnymi są nawozy pochodzenia zwierzęcego, a więc np. obornik, gnojówka, gnojowica. Nawozami organicznymi nazywamy m.in. nawozy zielone, czyli rośliny uprawiane w celu ich przyorania, słomę, komposty, czy też nawozy wyprodukowane z substancji organicznych. Wspólną ich cechą jest to, że zawierają one bardzo dużo materii organicznej oraz praktycznie wszystkie składniki mineralne niezbędne roślinom do wzrostu, których uwalnianie rozłożone jest w czasie. Nawozy te poprawiają właściwości fizyczne, chemiczne i biologiczne gleby. Najbardziej kompletnym spośród wymienionych jest obornik (bydlęcy, świński), jednak stosowanie go w warunkach uprawy amatorskiej może być z różnych względów utrudnione. Jeśli jednak zdecydujemy się na użycie obornika należy pamiętać, że stosowany niewłaściwie, w dużych dawkach, może stać się przyczyną zanieczyszczenia środowiska, spadku plonów roślin i gromadzenia przez niektóre warzywa szkodliwych dla człowieka azotanów i azotynów. Dawka obornika nie powodująca zagrożeń nie powinna przekraczać 30-35 ton na 1 hektar, co w uprawie amatorskiej odpowiada 30-35 kg na 10 m2 w ciągu roku. Najlepiej stosować go jednak w takiej dawce co 3-4 lata. Dobrym rozwiązaniem w ogrodzie jest stosowanie obornika wysuszonego i zgranulowanego, który bez problemu kupimy w sklepie ogrodniczym. Stosujemy go w dawce  1-3 kg na 10 m2. Zawsze powinniśmy stosować się do dawkowania zapisanego na opakowaniu. 

A co z modnymi kompostownikami?

Kompost wyprodukowany z odpadków organicznych pozostających w gospodarstwie domowym oraz nieużytkowych części roślin zebranych w ogrodzie jest bardzo dobrym nawozem organicznym. Kompostować możemy także skoszoną trawę, jednak przed wrzuceniem do kompostownika powinniśmy ją podsuszyć przez 2-3 dni w innym miejscu. Do kompostowania nie wrzucamy chwastów wieloletnich oraz jednorocznych z wykształconymi nasionami lub zawiązkami nasion. Innym sposobem „naturalnego” nawożenia roślin jest stosowanie tzw. nawozów zielonych. Nawozy te to nic innego jak rośliny uprawiane w celu ich przekopania. W warunkach klimatycznych Mazowsza najlepsze efekty daje uprawa międzyplonów letnich. Termin ich wysiewu, w zależności od gatunku rośliny, przypada na okres od połowy lipca do połowy sierpnia. Przekopuje lub przyoruje się je jesienią, czyli w terminie niepowodującym nadmiernego przesuszenia gleby. Do uprawy w międzyplonie letnim szczególnie polecam rośliny bobowate (łubin wąskolistny lub żółty, wykę siewna lub kosmatą, groch siewny, bobik, seradelę siewną) w siewie czystym lub w mieszankach z żytem zwyczajnym lub owsem zwyczajnym. Dobrym międzyplonem będzie też facelia błękitna i gorczyca biała. Międzyplony oprócz poprawy struktury gleby i jej użyźniania, mają także działanie fitosanitarne. Zabezpieczają też w okresie jesiennym składniki mineralne przed wypłukaniem w głąb profilu glebowego. Wybór nawozu naturalnego czy organicznego zależy od naszych możliwości: finansowych, czy też logistycznych. Najlepszym z wymienionych, tzw. nawozem pełnym, jest obornik, natomiast w ok. 80% można go zastąpić kompostem lub uprawiając rośliny na nawozy zielone.  

Czy jest możliwa całkowita rezygnacja z korzystania z nawozów sztucznych? Jakie pan profesor ze swojego punktu widzenia widzi plusy i minusy ograniczenia nawozów syntetycznych? A jakie są zalety ich stosowania.

W uprawie amatorskiej oczywiście można zrezygnować z nawozów syntetycznych. Wielu działkowiczów stosuje przecież tylko nawożenie organiczne i osiąga zadawalające plony. Natomiast w produkcji wielkotowarowej całkowita rezygnacja z nawozów mineralnych jest trudna. Bazując tylko na naturalnych sposobach użyźniania gleb nie wyżywimy 8 mld populacji ludzkości. Natomiast na pewno należy dążyć do ograniczania nawożenia mineralnego do niezbędnego minimum, poprzez stosowanie najnowocześniejszych technologii uprawy, nowych odmian roślin, nawożenia organicznego, preparatów biostymulujących rośliny, aktywatorów glebowych czy preparatów zawierających mikroorganizmy. Stąd tak ważne są badania naukowe w rolnictwie, które właśnie zmierzają w tym kierunku. Niewątpliwą zaletą nawozów mineralnych jest szybkość ich działania oraz możliwość dostarczenia składników potrzebnych roślinom w odpowiedniej proporcji i ilości. Wady nawożenia mineralnego wynikają głównie ze złego i nadmiernego stosowania nawozów sztucznych. Do głównych należą degradujący wpływ tych nawozów na glebę i mikroorganizmy glebowe, zanieczyszczenie wód powodujące ich eutrofizację, pogorszenie jakości i wielkości plonów. Negatywnym skutkiem nawożenia może być także niebezpieczeństwo oparzeń, chorób skóry i odczynów alergicznych podczas bezpośredniego kontaktu z nawozem. Bez wątpienia na ograniczeniu stosowania nawozów mineralnych skorzysta środowisko naturalne, więc pośrednio my także. Również uzyskane plony będą lepszej jakości. 

Jakie mamy w Polsce warunki glebowe?

Według europejskich kryteriów zawartości węgla organicznego w glebie, prawie 90 proc. gleb w Polsce jest słabej jakości. Są to głównie słabe gleby bielicowe i płowe oraz nieco lepsze gleby brunatne. Mało jest natomiast gleb najlepszych i bardzo dobrych:  czarnoziemów, mad nadrzecznych,  czarnych ziem. Z badań przeprowadzonych przez IUNG-PIB w Puławach wynika, że w ostatnich 40 latach zawartość próchnicy w polskich glebach spadła aż o 40 % i zwykle nie przekracza 2%. Dla porównania najlepsze gleby na Ukrainie zawierają średnio 5-6% próchnicy. Dlatego w tak ważne jest systematyczne wprowadzanie do gleby materii organicznej, ograniczanie zabiegów mechanicznych i stosowania środków chemicznych (m.in. nawożenia mineralnego) do niezbędnego minimum.  
W tym roku jest kilka czynników nieurodzaju, nie tylko pogodowe, ale także klęska plonów  z powodu wojny na Ukrainie. Biorąc pod uwagę sytuację, sztuczne wspomaganie jest niezbędne. Jeśli już decydujemy się na syntetyczne nawożenie, to w zakup jakich substancji warto zainwestować?

Najlepiej zainteresować się nawozami wieloskładnikowymi, zawierającymi makro- i mikroelementy oraz preparatami, które oprócz składników mineralnych zawierają np. wspomniane przeze mnie aminokwasy, ale także kwasy huminowe czy fulwowe. Nie mogę reklamować konkretnego produktu, ale wiosną, szczególnie na glebach słabych, warto doglebowo zastosować nawóz wieloskładnikowy, bezwzględnie trzymając się dawki podanej na etykiecie. W chemii rolnej więcej nie zawsze znaczy lepiej. Czasami konieczne jest dolistne dokarmienie roślin w okresie wegetacji, o czym wspomniałem wcześniej. Warto zainteresować się też preparatami zawierającymi pożyteczne mikroorganizmy, bakterie ułatwiające pobieranie składników mineralnych przez rośliny, czy bakterie wiążące azot atmosferyczny. Pozwoli nam to na ograniczenie lub zrezygnowanie w ogóle z nawożenia mineralnego, bazując jedynie na nawożeniu organicznym. 

REKLAMA
 

Z pana wypowiedzi wynika, że rolnictwo i ogrodnictwo wymaga nie tylko gruntownej wiedzy teoretycznej, ale też praktycznej. Na co dzień idąc na bazarek i robiąc zakupy nie zastanawiamy się, że za jednym warzywem stoi długi i trudny proces produkcji i zaangażowania wielu osób. Dlatego tak ważne jest kształcenie na kierunku rolnictwo.

Ma pani rację, mało kto robiąc zakupy zastanawia się ile wiedzy i ilu specjalistów stoi za produktami żywnościowymi wyłożonymi na półce sklepowej. W ostatnich 20-30 latach rolnictwo dokonało gigantycznego skoku, co nie byłoby możliwe bez dobrze wykształconych osób i badań naukowych. Nie każdy rolnik musi mieć oczywiście wyższe wykształcenie, jednak szeroko rozumiany przemysł rolno-spożywczy potrzebuje osób wysoko wykształconych na różnych etapach procesu produkcji i dystrybucji żywności. Nasi absolwenci studiów rolniczych są nie tylko specjalistami z zakresu technologii produkcji roślinnej i zwierzęcej. Posiadają bogatą wiedzę m.in. z zakresu ekonomii, zarządzania, logistyki, chemii, ekologii, ochrony środowiska, a nawet meteorologii. Są oni chętnie zatrudniani w przedsiębiorstwach przetwórstwa rolno-spożywczego, ośrodkach doradztwa rolniczego, agencjach rządowych, jednostkach samorządu terytorialnego, bankach spółdzielczych, a także jako nauczyciele przedmiotów zawodowych w szkołach rolniczych. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że przemysł rolno-spożywczy jest w naszym kraju najważniejszą gałęzią gospodarki, a Polska jest czołowym eksporterem żywności w UE. Zapotrzebowanie na specjalistów z tej dziadziny jest bardzo duże.

Czy obecnie państwo w Instytucie Rolnictwa i Ogrodnictwa prowadzicie badania nad innowacyjnymi metodami produkcji? Czy studenci także mają możliwość zaangażowania się praktycznego w działalność naukową?

Badania naukowe prowadzone w Instytucie Rolnictwa i Ogrodnictwa są badaniami stosowanymi, w związku z tym powinny mieć one przełożenie do gospodarki. Prowadzimy badania m.in. nad innowacyjnymi, przyjaznymi dla środowiska metodami produkcji roślin rolniczych i ogrodniczych. Wiele rozwiązań uzyskało ochronę patentową oraz zostało przetransferowanych do praktyki rolniczej. Z ostatnich naszych osiągnięć mogę wymienić m.in. opracowany w naszym Instytucie i wdrożony do produkcji przez firmę Metal-Fach sp. z.o.o „Wał rolniczy krusząco-ugniatający”, czy nowy nawóz organiczno-mineralny opracowany we współpracy z Grupą Azoty S.A., którego produkcja rozpocznie się w drugiej połowie bieżącego roku. Co do planów i pomysłów, to oczywiście mamy ich wiele, i jeśli udaje nam się uzyskać finansowanie, są one realizowane, a badania rolnicze generują niemałe koszty. Z własnego podwórka mogę powiedzieć, że prowadzimy prace badawcze nad nowymi nawozami wzbogaconymi w różne substancje aktywne, aby właśnie wzmacniać rośliny w warunkach stresowych, nad nawozami powstałymi na bazie materiałów odpadowych oraz nad kombinowanymi metodami przedłużania trwałości przechowalniczej owoców i warzyw. W planach mamy badania nad biofortyfikacją warzyw, czyli ich wzbogacaniem w pierwiastki potrzebne w diecie człowieka tj. cynk, selen, jod, magnez. Nasi studenci oczywiście mają możliwość uczestniczenia w pracach badawczych, chociażby poprzez zbieranie materiałów do prac magisterskich, czy działalność w kołach naukowych. Często sami studenci zgłaszają pomysły na badania naukowe, które niejednokrotnie są realizowane, a opracowane rozwiązania są później wdrażane w ich gospodarstwach rolnych. 

(Katarzyna Chacińska Koło Kreatywnego Pisania UPH )